Tworząc
jakąkolwiek nową rasę w fantasy czy science fiction, ale nie tylko
rasę, a kulturę, trzeba zastanowić się nad kilkoma rzeczami,
które dotyczą także i społeczeństw w naszej rzeczywistości.
Poniżej przedstawiam listę paru rzeczy, nad którymi należałoby
się zastanowić: z adnotacją, że wcale nie ma obowiązku
uwzględniać wszystkiego, ale im więcej punktów uwzględnimy, tym
bardziej kompletna będzie tworzona przez nas kultura. Użyję też
paru przykładów z książek, które czytam, z filmów i seriali, z
prac antropologicznych i z własnych prac nad fikcyjnymi kulturami.
Ten
tekst wziął się z pytania znajomej, która chciała dowiedzieć
się ode mnie, jak stworzyć oryginalnych orków. Zagięła mnie tym,
bo moich orków bardzo lubię i fajnie mi się nad nimi pracowało,
ale absolutnie nie uważam ich za oryginalnych. Obawiam się, że nie
wiem, czy umiem ocenić jakąś fikcyjną kulturę jako oryginalną.
Kto tworzyłby oryginalne fikcyjne kultury? Ursula Le Guin, która
wykorzystała swoją wiedzę antropologiczną? Tolkien, który
zbudował świat na języku? China Mieville, zaludniający Nowe
Corbuzon dziwacznymi rasami? Nora Jemisin, która sięgnęła do
kultur afrykańskich i bliskowschodnich?
Nie
umiem wskazać, która kultura będzie oryginalna: sądzę natomiast,
że umiem wskazać, która jest ciekawa i kompletna. I mogę dać
wskazówki, które być może pomogą komuś w osiągnięciu tej
kompletności.
Od
razu mówię: rozpisałam się strasznie, a cały czas mam wrażenie,
że nie uwzględniłam wszystkiego, co uwzględnić bym mogła. Jest
wiele rzeczy, które możemy wykorzystać w tworzeniu fikcyjnej
kultury, a przykładów z rzeczywistości albo z fikcyjnych światów:
wcale nie mniej. Zachęcam do szukania inspiracji i własnych ścieżek
i zaznaczam, że też wszystko, co tu opisałam koniecznie musi
zostać wymyślone w każdym szczególe – a na pewno nie ma sensu
każdego z tych detali opisywać. Najważniejsze, to mieć w głowie
(lub w notatkach) jakieś pojęcie o tym, co stoi za zachowaniem
bohatera pochodzącego z naszej fikcyjnej kultury.
1.
Biologia i wygląd fizyczny
Banalne,
wydawałoby się, w wypadku nowych ras. Bierzemy człowieka, dodajemy
dziwne uszy, parę wyrostków tu i tam, może zmieniamy kolor, w
zależności od tego, jaki budżet posiadamy i wychodzi nam
startrekowy Obcy Tygodnia. Bardzo wygodne działanie, kiedy jesteśmy
scenarzystami serialu o strukturze proceduralowej (jeden odcinek –
jedna zagadka/jedna przygoda).
Jeśli robimy film, piszemy książkę albo scenariusz serialu, który ma ciągłą strukturę fabularną, projektujemy postaci do gry musimy się więcej napracować. Jeśli opieramy naszą rasę na przykład na kocie, króliku czy kangurze, musimy wziąć pod uwagę, jaką konstrukcję ciała ma dany gatunek i zastanowić się, czy powstała z niego inteligentna rasa nie będzie miała czasem innej konstrukcji nóg, innego zestawu palców, sposobu poruszania się. Jeśli decydujemy się na ogon, pamiętajmy o jego istnieniu: niech się porusza, to może być sposób wyrażania emocji. Jeśli jest chwytny – może być bardzo przydatny na przykład w walce. Może przeszkadzać, jeśli postać z rasy ogoniastej trafi do mieszkania bezogoniastych (jak usiąść na krześle, gdy ma się gadzi ogon?). A co z twarzą? Pysk będzie miał inną mimikę, niż ludzka twarz.
Jeśli robimy film, piszemy książkę albo scenariusz serialu, który ma ciągłą strukturę fabularną, projektujemy postaci do gry musimy się więcej napracować. Jeśli opieramy naszą rasę na przykład na kocie, króliku czy kangurze, musimy wziąć pod uwagę, jaką konstrukcję ciała ma dany gatunek i zastanowić się, czy powstała z niego inteligentna rasa nie będzie miała czasem innej konstrukcji nóg, innego zestawu palców, sposobu poruszania się. Jeśli decydujemy się na ogon, pamiętajmy o jego istnieniu: niech się porusza, to może być sposób wyrażania emocji. Jeśli jest chwytny – może być bardzo przydatny na przykład w walce. Może przeszkadzać, jeśli postać z rasy ogoniastej trafi do mieszkania bezogoniastych (jak usiąść na krześle, gdy ma się gadzi ogon?). A co z twarzą? Pysk będzie miał inną mimikę, niż ludzka twarz.
Co z
metabolizmem, zwłaszcza u istoty która oddycha substancją inną,
niż tlen? Jeśli, jak David Brin w cyklu o Wspomaganych, chcemy
stworzyć gatunek poruszający się na kołach, zastanówmy się, czy
i jak koło mogło wyewoluować i czy na pewno jest praktyczne
(Nawet, jeśli, jak u Brina, wspomniane kółka są efektem
inżynierii genetycznej... Autor nie wyjaśnia, jak to dokładnie
działa, ale ja na przykład nie umiem wyobrazić sobie konstrukcji
stawu, na którym by się to opierało). Jeśli tworzymy gatunek
bytów energetycznych (powszechne w science fiction), pomyślmy o
tym, że opiera się on na kompletnie innych zasadach, niż gatunek
biologiczny. Co go trzyma w kupie? Jakiegoś rodzaju skafander? A
jeśli nasza istota zdejmie skafander, co się z niż stanie? Jeśli
się rozproszy, to można zacząć się zastanawiać, jakim cudem
doszła do etapu kulturowego, kiedy jedynym, co ją utrzymuje jest
sztucznie wykonana maszyna. Wcześniej musiała być czym innym,
prawda?
Jeśli
tworzymy coś skrzydlatego, pomyślmy nad mechaniką skrzydła. Jak
wygląda rozłożone, czy do lotu wystarczy skrzydłami pomachać,
czy trzeba wystartować z wyższego punktu żeby poszybować, co
postać robi ze skrzydłami, kiedy nie lata, czy jej podstawową
formą poruszania się jest latanie, czy chodzenie?
A
istoty bardziej humanoidalne? Dodanie człowiekowi dziwnych uszu to
rzecz prosta. Może spróbujmy dołożyć do tego rysy twarzy inne,
niż te, które uważamy za normę? Na czym opiera się typowo elfia
uroda (przy założeniu, że elfy rzeczywiście są zawsze piękne)?
Pomyślmy
nad zmysłami. Jak nasza rasa widzi, jaki ma węch, co słyszy, na
ile opiera się na smaku i dotyku. Może nie widzi kolorów? Może
posługuje się echolokacją? A co ze zmysłem równowagi? Co ze
zmysłem przestrzeni?
Przydałoby
się pomyśleć nad kształtem oczu, nosa, kości policzkowych,
podbródka... A nie, stop! O tym trzeba myśleć zawsze! Nie tylko w
wypadku nie-ludzi, ale i w wypadku ludzi. I nie tylko grup, ale też
pojedynczych jednostek.
A
jeśli mowa o grupach ludzkich: one też mogą różnie wyglądać!
Wielu autorów o tym zapomina, tworząc kolejne sagi fantasy o
jasnowłosych niby-wikingach. Czy ktoś próbował zrobić czarnych
niby-wikingów? Może przydałoby się? Świat fantasy, nawet
wzorowany na historycznej epoce, nie jest naszym światem. A przecież
i w naszym świecie ludzie pojawiają się ludzie w wielu odcieniach
brązowego, żółtego i różowego. Gorzej, zazwyczaj mają do tego
różne rysy twarzy (skośne oczy, duże oczy, szerokie nosy, małe
nosy, garbate nosy, mięsiste wargi, wystające kości
policzkowe...), różne włosy (nie chodzi tylko o kolor, ale i o
strukturę), różną budowę ciała... Gorzej, te cechy mogą się
mieszać i jakaś grupa etniczna może być na przykład wypadkową
cech azjatyckich i afrykańskich. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby
w fikcyjnym świecie stworzyć lud o takim wyglądzie! Albo ludzi o
ciemnej skórze i afrykańskich rysach twarzy, ale jasnych włosach i
oczach. Czemu nie? (W bibliografii znajdziecie linki do kilku
ciekawych blogów na tumblrze, na których można obejrzeć zdjęcia
o różnych, egzotycznych z naszego punktu widzenia, wyglądach).
Poza
tym, kto powiedział, że np. elfy MUSZĄ być albo białymi wysokimi
elfami, albo czarnymi drowami? Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby
elfy były zróżnicowane fizycznie bardziej, niż tylko kolorem
włosów, oczu i tym, czy żyją w lesie, czy pod ziemią.
Ciekawostka:
rude włosy trafiają się we wszystkich ludzkich populacjach. Tak,
najczęstsze są w europie północnej i wschodniej, ale zdarzają
się na przykład w Indiach, Chinach, na Polinezji, w Afryce
Północnej.
2.
Kulturowe podejście do wyglądu
Ok,
to że mamy opracowany wygląd rasy/gatunku/kultury to już coś. Ale
należy pamiętać, że nasza fikcyjna kultura będzie też miała do
swojego wyglądu własne podejście. W to wchodzą wszelkie normy,
kanony piękna, ozdabianie i modyfikowanie ciała, ubiór, fryzura.
Gorzej: te zmienne mogą różnić się w zależności od grupy
wewnątrz kultury. Od warstwy społecznej, kasty, wykonywanych
funkcji... Inaczej będzie ubierał się władca, inaczej wojownik,
inaczej szaman i im sztywniejsza hierarchia, tym zasady dress codu
będą sztywniejsze. Ale będą zależeć też od statusu
ekonomicznego. Ktoś bogatszy (co często wiąże się z wyższą
pozycją w hierarchii) będzie nosił droższe tkaniny i biżuterie,
biedny będzie ubierał się w znoszone, łatane ubrania z gorszych
tkanin albo w zużyte ubrania klas wyższych. Wojownik będzie nosił
ubrania dostosowane do walki, najpewniej odpowiadające dostępnemu
poziomowi technologicznemu i stanowi posiadania. Ale w sytuacjach
oficjalnych może na przykład nosić paradną wersję zbroi czy
munduru (choć założenie na audiencję u władcy zbroi
powygniatanej w bitwie, poplamionej krwią może stać się ważną
demonstracją), albo normalne ubranie, choć z pewnymi insygniami
wskazującymi na status. Podobnie funkcjonariusz religijny, inne
ubranie będzie nosił podczas odprawiania obrzędu, a inne w
sytuacji codziennej. Może to, choć nie musi, być jakiś szczególny
strój, w którym nawet na ulicy poznamy kapłana, ale pamiętajmy,
że we wczesnym średniowieczu codzienne ubranie księdza czy
zakonnika nie różniło się wiele od ubioru przeciętnego
człowieka, a i dziś wielu księży chodzi w spodniach, tylko z
koloratką jako symbolem statusu. Wszystko zależy od tego, jak ważne
w danej kulturze będzie prędkie rozpoznawanie statusu na podstawie
wyglądu.
Takim
kodem może być też fryzura. W średniowieczu duchownych wyróżniała
tonsura, czyli wygolony czubek głowy. Zakonnice mają obowiązek
zakrywać włosy. Dredy uważane są za fryzurę charakterystyczną
dla subkultur, podobnie jak irokez, ale na przykład polska szlachta
w XVII i XVIII wieku goliła boki głowy uzyskując fryzurę podobną
do irokeza. W Korei Północnej mamy kilka fryzur uznawanych za
dopuszczalne, z tym, że studenci powinni nosić fryzurę identyczną
z fryzurą Kim Dzong Una. W XVIII wiecznej Francji noszono wysokie,
pudrowane peruki. Ortodoksyjne żydówki po ślubie golą głowy i
noszą peruki, w dawnej Polsce świeżo upieczona mężatka obcinała
włosy – jak widać obcięcie włosów może wiązać się z jakimś
obrzędem lub zmianą statusu, dlatego temat zazębia się z tematem
poświęconym rytuałom.
Podobnie
kwestia modyfikacji ciała: przekłuwanie uszu, nosa, innych części
ciała, tatuowanie, skaryfikacja, wszystko to może zarówno pełnić
rolę czysto ozdobną, jak i wiązać się z przynależnością
grupową albo być częścią rytuału. Czasem jednym i drugim.
A co
z kanonami urody? Ano prawda jest taka, że i one zależą od
kultury. Obecnie ideałem urody jest kobieta szczupła, wysoka, z
dużym biustem, ale mamy okresy historyczne i kultury, w których
ideał kobiecości musi całkiem sporo ważyć. Kultura zachodu
preferuje europejskie rysy twarzy, jasną skórę i włosy w
najlepszym wypadku faliste: efektem jest rozjaśnianie Photoshopem
ciemnoskórych modelek i nagminne prostowanie włosów u
Afroamerykanek. W Indiach popularne są kremy, które mają wybielić
skórę... ale te ideały urody są uwarunkowane kulturowo i możemy
stworzyć kulturę, w której to właśnie ciemna skóra stanowi
ideał, a jasnoskórzy obcy uważani są za brzydkich bo bladych jak
robaki. Podobnie z ideałem męskości: jasne, kultura która
preferuje walkę będzie promować mężczyznę muskularnego (Albo i
wysoką, muskularną amazonkę, bo czemu by nie?), ale przecież to
tylko jeden punkt spektrum. Mężczyzna smukły, delikatny, chłopięcy
też może być stanowić ideał, bo czemu by nie. W sumie jeszcze
nawiążę do tematu w punkcie poświęconym płci.
A
rasy nie będące ludźmi? One też będą mierzyły kanony urody
własną miarą. Niebieskoskórzy mogą uważać inne kolory skóry
za odstręczające. Brak łuski może okazać się odpychający dla
gatunku gadziego... podobnie jak te dwa worki tłuszczu na klatce
piersiowej samic ssaka, ohyda! Jeśli stwierdzicie, że wasze elfy są
piękne, a orkowie brzydcy, to zastanówcie się: dla kogo właściwie?
Dla własnej rasy? Dla ludzi? Sądzę, że nawet wśród pięknych
elfów ktoś może być uznany za mniej pięknego, a dla orczycy
atrakcyjniejszy będzie inny ork niż elf. Co nie oznacza braku
wyjątków, jak zawsze. To, że dla jakiejś kultury ideał urody
jest taki a nie inny, nie oznacza, że wśród jej przedstawicieli
nie będziemy mieli osób z kompletnie odmiennym gustem. Znacie
przysłowie o amatorach potwór, prawda?
3.
Płeć kulturowa i seksualność
Płeć
jest zawsze taka sama, nie zmienia się, w każdej kulturze kobiety
są łagodne i delikatne, a mężczyźni silni i agresywni, za tym
stoi biologia, a jeśli pojawiają się jakieś odstępstwa, to jest
to tragedia i społeczeństwo, które to propaguje upadnie.
Tyle, że to nie tak.
Ok,
prawda jest taka, że tak, istnieje biologia i istnieje płeć
biologiczna. Dla uproszczenia przyjmijmy, że to zawsze XX dla kobiet
i XY dla mężczyzn i pomińmy (na razie) przypadki takie jak XXX,
XXY czy X. Pomińmy też sytuacje, w których osobnik posiada
odmienne od uznanych za normę narządy płciowe. Na razie zostańmy
przy podstawowej binarności.
Ok.
Mamy kobietę i mężczyznę. Jaka jest między nimi różnica? Ano
kobieta rodzi dzieci i stanowi to dla niej wielkie obciążenie
biologiczne. W związku z tym kobiety były i są postrzegane jako
słabsze. Mężczyźni jako ci, którzy walczyli, bronili i
zapewniali byt...
...tylko
że to nie tak. W kulturach zbieraczo-łowieskich większa część
pożywienia pochodzi ze zbieractwa. Kto zajmuje się zbieractwem?
Kobiety. Mężczyzna paleolityczny upolował raz na jakiś czas tego
mamuta, dostarczył wartościowego pożywienia zwierzęcego, ale bez
zbieractwa kobiet by nie przeżył. W kulturach neolitycznych – i
późniejszych rolniczych też – kobiety pracowały na roli. Ciężko
pracowały. Jak to się ma do przekonania, że kobiety są takie
delikatne i nie podołają pracy fizycznej? Nijak.
A
wojna? Taka niby domena mężczyzn? Kobiety walczyły w wielu
kulturach. Jasne, zawsze było ich mniej, ale ich obecność
potwierdzają choćby źródła historyczne, archeologia. Kobiety
były też władczyniami. Choć modelowy matriarchat mógł nigdy nie
istnieć, zawsze zdarzały się w patriarchalnych społeczeństwach
kobiety, które za sprawą własnej determinacji lub/i okoliczności
obejmowały najwyższe funkcje państwowe. Nie mówiąc już o tych,
które rządziły za kulisami, jako szare eminencje. Co nie neguje
bynajmniej faktu, że kobiety są ofiarami przemocy, tak
rzeczywistej, jak i symbolicznej i że sprawcami tej przemocy są
częściej mężczyźni (nawet przemoc w rodzinie dokonywana na
mężczyznach ma częściej męskich sprawców). System oparty na
nierówności płci krzywdzi obie płcie: kobiety wyraźniej,
dyskryminacja mężczyzn jest bardziej ukryta.
Ok,
użyłam terminu płeć kulturowa. Płeć kulturowa to nic innego,
jak ten zły, straszny gender, który zjada ludzi. Czyli to, w jaki
sposób płeć jest postrzegana w danym społeczeństwie i okresie
historycznym, w jaki sposób konstruowane są role płciowe, co uważa
się za dozwolone dla kobiet, a co dla mężczyzn. I zaręczam wam,
nawet historia naszego świata pokazuje, jak bardzo się to może
różnić!
Mężczyzna nie płacze? Więc czemu płaczą heroiczni bohaterowie Homera? W plemieniu Arapeshów w Nowej Gwinei i mężczyźni, i kobiety są równie łagodni i opiekuńczy. Na Bliskich Wschodzie i w Europie do XIX wieku właściwie mężczyźni nosili bardzo kolorowe, ozdobne ubrania i nikt nie utożsamiał tego z niczym „złym”. Dzieci niezależnie od płci nosiły sukienki. Róż był kolorem męskim (bo związany z czerwienią krwi) a niebieski – żeńskim. Naprawdę, mogłabym wymieniać wiele ciekawych przykładów, ale tworzycie nową kulturę: wymyślcie własną.
Mężczyzna nie płacze? Więc czemu płaczą heroiczni bohaterowie Homera? W plemieniu Arapeshów w Nowej Gwinei i mężczyźni, i kobiety są równie łagodni i opiekuńczy. Na Bliskich Wschodzie i w Europie do XIX wieku właściwie mężczyźni nosili bardzo kolorowe, ozdobne ubrania i nikt nie utożsamiał tego z niczym „złym”. Dzieci niezależnie od płci nosiły sukienki. Róż był kolorem męskim (bo związany z czerwienią krwi) a niebieski – żeńskim. Naprawdę, mogłabym wymieniać wiele ciekawych przykładów, ale tworzycie nową kulturę: wymyślcie własną.
A
może stworzyliście gatunek, w którym samiec i samica różnią się
mniej, niż ludzie? Na przykład jajorodny, gdzie okres od
zapłodnienia do złożenia jaja jest bardzo krótki? W takim wypadku
kobieta tego gatunku jest mniej obciążona. Składa jajo, zostawia
je, wraca do pracy, wyklute po jakimś czasie dzieci pozostają pod
opieką obojga rodziców, zwłaszcza, jeśli nie trzeba ich karmić
mlekiem. Albo, jeśli laktację przechodzą i mężczyźni i kobiety.
A może, podobnie jak u koników morskich, mężczyzna nosi
zapłodnione jaja w specjalnej kieszeni na brzuchu? Wtedy to on jest
w ciąży i trzeba się nim opiekować. A co, jeśli gatunek jest
hermafrodytyczny?
Swoją
drogą, prawidłowo przebiegająca ciąża u zdrowego człowieka NIE JEST
CHOROBĄ. Kobieta przez większość czasu może prowadzić normalną
aktywność i jakiejś strasznej opieki nie potrzebuje. Przy
odpowiednim wsparciu i opiece medycznej.
A co
z seksem? Czy jest traktowany jako naturalny, czy jako niemoralna
konieczność? Czy można uprawiać go z każdym, czy tylko z
współmałżonkiem? We własnej sypialni, czy publicznie? Czy
kazirodztwem jest seks z bratem/siostrą, czy może elity władzy
uważają małżeństwo między rodzeństwem za wskazane? A może
kazirodztwem jest seks z przedstawicielem własnego klanu, czy połowy
endogamicznej? Jak każe się kazirodztwo? Jakie jest podejście do
dziewictwa, do abstydencji seksualnej?
Co z
homoseksualizmem? Czy jest karany, czy może uważany za dozwolony
dla pewnych jednostek (na przykład kapłanów, szamanów etc)? Może
jest rytualizowany, jak wśród plemion Nowej Gwinei, gdzie stosunek
homoseksualny ma za zadanie przekazywać moc od mężczyzny do
chłopca? Jak będzie czuł się homoseksualista w danej
społeczności? Będzie mógł się ujawnić, czy zostanie w szafie?
Czy homoseksualizm kobiecy jest zauważany, czy może społeczność
upiera się, że lesbijki nie istnieją, bo co one niby miałyby
robić? A może, jak to jest nagminne w naszej kulturze, geje uważani
są za obrzydliwych, a lesbijki za ciekawe wizualnie? A może, jak w
starożytnej Grecji związek między mężczyzną i młodzieńcem
jest traktowany jako ideał, jako najwyższa miłość i okazja do
przekazania wiedzy? Czy w ogóle uznawany jest homoseksualizm jako
odrębna orientacja, czy jako etap przejściowy albo tylko pewne
zachowania? Co z biseksualizmem? Co z panseksualizem? Co z osobami
aseksualnymi? (Bi, pan i asi są BARDZO słabo reprezentowanymi
grupami).
A co
z transseksualnością? Czy kultura w ogóle uznaje, że ktoś może
urodzić się w niewłaściwym ciele? Jak radzi sobie z takimi
przypadkami? Czy uznaje istnienie osób interseksualnych,
genderqueer?
Pamiętajmy,
że w wielu kulturach pojawia się jakaś kategoria „trzeciej płci”
pozwalająca na wyrażanie jakiegoś spektrum nieheteronormatywnych
postaw!
A
jaki jest stosunek kultury do nagości? Czy można chodzić nago
publicznie? W łaźni? Czy kobiece piersi mogą zostać odkryte, jak
w kulturze Egejskiej lub starożytnym Egipcie? Co z męskim torsem?
Co z pośladkami, genitaliami, nogami (W Europie i odsłanianie nóg
było nieprzyzwoite). Co z innymi częściami ciała (Twarz, włosy,
ramiona...)?
Jak
wyglądają zaloty? Zakładają długie, kurtuazyjne podchody czy
obcesowe „Let's fuck!”? Może zaloty komuś z zewnątrz trudno
odróżnić od walki (co może zaowocować tragedią, zwłaszcza w
sytuacji międzykulturowej)? Czy inicjatywę przyznaje się kobiecie?
Mężczyźnie? Obojgu?
Jakie
jest podejście do miłości? Idealizacja? Oderwanie miłości od
seksu? Utożsamienie jej z seksem? Negowanie jej istnienia? Uznawanie
tylko dworskiej miłości poza zawartym z rozsądku małżeństwem?
Ufff,
mogłabym tak długo. Temat-rzeka. Pominęłam setki rzeczy, ale i tak
punkt rozbudowany strasznie. Mam jednak nadzieję, że wiecie, w
jakim kierunku myśleć :)
Bardzo
bym radziła trzy rzeczy. Rzecz pierwsza, jeśli na stronie 40 waszej
powieści napiszecie, że w danej kulturze panuje pełne
równouprawnienie i kobiety mogą robić to samo, co mężczyźni, to
pokazujcie to, do cholery! Pokazujcie kobiety wojowniczki, kowali,
pracujące w polu, obejmujące pozycje państwowe. Pokazujcie kobiety
kompetentne na swoich stanowiskach, których podwładni słuchają i
które podwładni szanują (ale też te niekompetentne). Pokazujcie
mężczyzn zajmujących się dziećmi i świadczący usługi
seksualne – także na rzecz kobiet. Jeśli na stronie 360 dowiem
się, że ta niby egalitarna płciowo kultura mężczyznę o wielu
partnerkach uważa za godnego podziwu, a kobietę która ma wielu
partnerów – za godną pogardy, to wierzcie mi, rzucę waszą
książką za okno.
Rzecz
druga: jeśli chcecie stworzyć świat bardzo mizogyniczny, homo- i
transfobiczny, to proszę bardzo, wasza wola. Ale jeśli stworzycie
go tak, że będzie widać jak na dłoni, że to świat
odzwierciedlający wasze poglądy, gdzie kobiety siedzą cicho i z
radością zaspokajają swoich Panów i Władców, geje to źli
pedofile a zabijanie ich to akt heroizmu, a prawdziwa Menskość aż
wylewa się jako Jedyna Słuszna Norma – rzucę waszą książką
za okno, a was wywalę ze znajomych na fejsie.
Rzecz
trzecia: jeśli chcecie opisać gwałt to... no, przemyślcie to.
Raz. I drugi. I trzeci. Ale o gwałtach był osobny tekst, więc nie
będę się powtarzać. Jeśli stworzycie świat, w którym gwałt
jest radosną normą, to rzucę waszą książką... no, wiecie
gdzie!
4.
Cykl życia i rodzina
Każdy
rodzi się, dorasta, starzeje się i umiera. No, chyba, że jest
nieśmiertelny. Wtedy zaczynają się problemy, ale o tym potem. Na
razie skupmy się na fakcie, że to, jaką ten cykl życia ma oprawę,
jest uzależnione od kultury.
Przede
wszystkim, człowiek ma rodziców i rodzinę: ale rodzina rodzinie
nie równa. Obecnie w świecie tak zwanej „cywilizacji Zachodu”
model rodziny nuklearnej (matka, ojciec i dziecko/dzieci) wyparł
(choć nie wyeliminował całkowicie) rodzinę wielopokoleniową i
miesza się z modelami alternatywnymi (rodzic samotny wychowujący
dziecko/dzieci, para jednopłciowa z potomstwem lub bez, rodzina
pachworkowa). Nie zgadzam się z bijącymi na alarm społecznymi
konserwatystami, że rodzina nuklearna zaniknie... zresztą, nie jest
ona wcale tak bardzo oczywistym modelem. Świat zna wiele innych
typów rodziny i napisano na ten temat masę prac antropologicznych,
bo pokrewieństwo, dziedziczenie i więzi między krewnymi to jedno z
najważniejszych zagadnień dla wiedzy o ludzkich (a pewnie i nie
ludzkich, jeśli przeniesiemy to na grunt literatury fantastycznej)
kulturach.
Więc,
czy dana kultura uznaje małżeństwo? Czy jest ono kontraktem
społecznym, czy formalizacją romantycznego związku? Komu wolno je
zawrzeć i z kim? Kto ma w nim pozycję uprzywilejowaną? Mężczyzna,
jako „silniejszy” czy kobieta, bo matka zawsze jest pewna? W
związku z tym, czy majątek i nazwisko dziedziczy się po linii
męskiej czy żeńskiej? Kto wychowuje dzieci? Jeden rodzic? Oboje? A
może dzieci wychowywane są w grupie rówieśniczej przez wszystkich
członków społeczności? Jak rozumiana jest rola ojca, rola matki?
Jaką rolę mają dziadkowie, wujowie, ciotki (Zdarzają się
kultury, gdzie to wuj pełni rolę „społecznego ojca” bardziej,
niż ojciec biologiczny: znów, pokrewieństwo po linii żeńskiej
jest pewniejsze)? Co z adopcjami (w wielu kulturach dziecko
adoptowane ma równe prawa co biologiczne)? Co z pokrewieństwem z
wyboru?
Jak
postrzega się dzieciństwo? Czy dziecko to „miniaturowy dorosły”
obciążony takimi samymi obowiązkami, czy, jak w naszej kulturze,
dzieciństwo uważane jest za czas szczególny i okres niewinności?
Kto i jak edukuje dzieci? Czy istnieje sformalizowana edukacja, czy
tylko nauka przez obserwację i uczestnictwo w życiu społeczności?
Czym
kończy się dzieciństwo? Często jest to jakiś rytuał inicjacyjny
– we współczesnej Polsce teoretycznie taką rolę obrzędu
przejścia pełni matura. Ale społeczeństwa zachodnie nie mają na
dobrą sprawę jednego momentu przejścia między dzieckiem i
dorosłym, jest ono rozciągnięte w czasie – obecnie nawet i do
trzydziestego roku życia albo i dłużej. W tak zwanych
społecznościach tradycyjnych młody człowiek po inicjacji miał
obowiązek przejąć zachowania i obowiązki dorosłego.
Czy
mamy osobne inicjacje dla chłopców i dla dziewczynek, czy może
wspólną dla wszystkich? Czy są tajne czy otwarte? W jaki sposób
wyznacza się wiek „przełomu”? Z jakimi obrzędami się łączy
(patrz punkt o rytuałach)?
Czy
są jakieś rytuały związane z innymi etapami życia? Jakimi?
Zawarcie małżeństwa, narodziny pierwszego potomka, pierwsza praca,
pierwszy zabity wróg w kulturze wojowniczej? Kolejne etapy
nabierania doświadczenia? Kryzys wieku średniego? Przejście w
starość i ustąpienie z roli głowy rodziny na rzecz dziecka (a
może przeciwnie: najstarszy członek rodu przewodzi rodowi aż do
swojej śmierci?)? Jak postrzegana jest starość (W Indiach czwartym
i ostatnim etapem życia jest żywot pustelnika)? Jaką rolę w
społeczeństwie mają ci, którzy stracili współmałżonka? Jak
wygląda los ludzi bezdzietnych?
5.
Wierzenia
Każdy
w coś wierzy. Nie, nie omijajcie tego punktu, stwierdzając „w
moim świecie nie ma bogów”. To że nie ma bogów, nie oznacza, że
mieszkańcy twojego świata nie mogą w coś wierzyć. Ba, w świecie
nie ma bogów, ale jego mieszkańcy mogą sobie jakichś wymyślić.
A nawet jeśli uważają się za oświeconych i racjonalnych to...
no, mogą wierzyć w skuteczność nauki i własną racjonalność.
Mogą wierzyć, że są lepsi niż inne kultury, te, które sobie
bogów wymyśliły. Że są jedynymi cywilizowanymi istotami na
świecie i dlatego powinni przekonać innych do swoich racji.
Oczywiście, to działa i w drugą stronę, ale chyba nie muszę
podawać przykładów na ludzi/kultury, które wierzą w prawdę
własnej religii jako jedyną słuszną?
Oczywiście,
jeśli w swoim świecie bogów masz, możesz się zastanowić, czy
wszystkie rasy i kultury postrzegają ich tak samo? Może dla jednych
bogini śmierci jest niebezpieczna i szalona, inni zaś uważają ją
za tą, która łagodzi cierpienia? Tad Williams w „Marchii Cienia”
pięknie opisał świat, w którym bogowie istnieją, ale nie
interweniują: to pozwoliło ludziom i Quarom na różne sposoby
interpretować Wojnę Bogów i stworzyć przeczące sobie mitologie.
Ale
strefa wierzeniowa obejmuje masę innych, nie związanych z bogami i
światem nadnaturlanym aspektów. Można wierzyć, że dusza przodka
musi wejść w ciało kobiety, by doszło do zapłodnienia. Można
wierzyć, że aparat fotograficzny kradnie duszę. Można wierzyć,
że woda się nie zagotuje, jeśli siedziała w niej żaba. Że
szczepionki wywołują autyzm. Że mieszkańcy wioski za lasem to
czarownicy. Generalnie wierzenia i przesądy mogą dotyczyć każdej
sfery opisanej w pozostałych punktach.
Wierzenia
zazwyczaj układają się w jakiś system, który dla danej
społeczności stanowi model rzeczywistości.
Aaaa,
i radziłabym unikać tworzenia kultur, w których wszystkie
wierzenia są jednoznacznie złe, krzywdzące, dyskryminujące i
nieprawdziwe. Podobnie jak kultur które we wszystkim mają rację.
6.
Rytuały i święta
Każdy
ma rytuały. Każdy. Oczywiście, to mogą być rytuału świeckie,
jak na przykład olimpiada albo doroczna parada na cześć Wielkiego
Przywódcy, święto miasta ze sztucznymi ogniami, ale i religijne:
procesje, nabożeństwa, składanie ofiar. Rytuały mogą być też
osobiste i kameralne, często związane z przechodzeniem na kolejny
etap życia: nadanie dziecku imienia, wejście w wiek dojrzały,
małżeństwo, pogrzeb. Rytuałem może być masowa msza i prywatna
modlitwa.
Opisanie
rytuału albo święta ożywia fabułę, pokazuje kulturę w
działaniu, kulturę performatywną. Daje okazję do nawiązania do
pozostałych elementów: jak ludzie ubiorą się na święto, na
cześć czego jest ono zorganizowane, z jakimi wiąże się
wierzeniami, jaka jest jego oprawa wizualna, czy używa się muzyki,
czy tańczy się, śpiewa pieśni, wystawia przedstawienia, co się
je, kto przygotowuje święto, kto przeprowadza rytuał i dlaczego,
co robią mężczyźni, co robią kobiety, czy w święcie mogą
uczestniczyć obcy, co na jego czas robi się z wyrzutkami: może
pozwala mi się wrócić na łono społeczności, a może przeciwnie,
składa w ofierze? Czy święto jest okazją do kojarzenia się w
pary?
Rytuały
pełnią ważną funkcję: jednoczą społeczności. Mają na celu
potwierdzenie wierzeń, układów społecznych, sposobu życia,
utrwalenie ich, ale i stworzenie i podtrzymanie więzi między
członkami danej kultury.
C. D. N.
"Jeśli jest chwytny – może być bardzo przydatny na przykład w walce."
OdpowiedzUsuńNie tylko jeśli jest chwytny, prawdopodobnie ogon będzie pomocny przy utrzymaniu równowagi.
"Na czym opiera się typowo elfia uroda (przy założeniu, że elfy rzeczywiście są zawsze piękne)?"
To jest dobre spostrzeżenie, w końcu każdemu piękne wydaje się coś nieco innego. W swoim (raczkującym) uniwersum postawiłam przede wszystkim na piękno rozumiane poprzez brak brzydoty: spowolnione starzenie się, brak zmian skórnych, dobra regeneracja skóry (brak blizn), niepsujące się zęby itp.
"Czy ktoś próbował zrobić czarnych niby-wikingów? Może przydałoby się?"
Jeśli to napiszesz, to ja to przeczytam.
Lubię Twoje artykuły, czekam na ciąg dalszy.