Obawiam się, że odrobinę się
spóźniam, bo głosowanie sejmowe w sprawie zaostrzenia Ustawy już za nami. Z
wynikiem na szczęście korzystnym (Przynajmniej wedle moich kryteriów,
zakładających, że jakkolwiek aborcja jest potencjalnie traumogenna i może być ciężką decyzją i
najlepiej byłoby jej uniknąć, to jednak wybór powinien należeć do matki, a już
na pewno nie do osób, które o życiu poczętym pamiętają, ale nie dbają o życie
narodzone. Jak to było? Będziemy bronić życia od poczęcia, aż do kary
śmierci?). Niestety, prawda jest taka, że prędzej czy później znów ktoś będzie
chciał ustawę zaostrzyć, a próby liberalizacji nie przejdą tak długo, jak długo
to, co mamy obecnie będzie nazywane „dobrym kompromisem”. Nie, nie ma
kompromisu, a większość szpitali w Polsce legalnych aborcji nie wykonuje albo
decyzję odciąga na moment, w którym legalność przestaje wchodzić w grę.
Ale ja nie o tym. Nie będę
rozpaczać dziś nad tym, że ci, którzy tak bronią upośledzonych dzieci nie
zastanawiają się nad tym, co dzieje się z nimi po urodzeniu i nie oferują
rodzicom (częściej matce) żadnego wsparcia poza zmuszeniem do porodu. Dziś mam
kilka propozycji na dalsze konstruktywne zaostrzanie ustawy. Dla mnie
absurdalne, ale obawiam się, że ktoś naprawdę mógłby pomyśleć w ten sposób.
Więc czemu nie uznać, że każde
kalekie dziecko zmarłe niedługo po porodzie jest ofiarą matki? To co, że nie
miało mózgu: przecież bez mózgu da się żyć! Na pewno by przeżyło, gdyby nie
matka. To jej wina. Tak jak Mamy Madzi. Każda śmierć dziecka do wieku lat,
powiedzmy, pięciu, powinna być domniemaną winą matki. Bo pewnie matka była
skażona cywilizacją śmierci i ideologią gender.
Czemu nie uznać za morderstwo
każdego poronienia? To co, że jakieś trzydzieści procent zarodków nigdy nie
zagnieżdża się w macicy to jakiś ateistyczny wymysł! Bóg nie stwarza
przecież życia poczętego po to, żeby się go na starcie pozbyć! To na pewno
matka użyła jakiejś tabletki poronnej.
Czemu nie uznać każdej miesiączki
za przestępstwo? W końcu to marnowanie potencjalnego życia poczętego!
(Proponuję dołączyć do tego każdy męski wytrysk, jako łączący się dodatkowo z
grzechem nieczystości. Jak szaleć to szaleć.). Kobieta od momentu pierwszej
menstruacji powinna regularnie zachodzić w ciążę! To rozwiąże sporo problemów
takich, jak zespół napięcia przedmiesiączkowego, czy nienaturalne dla kobiet
ambicje. Taki system pozwoli każdej kobiecie realizować się w jej jedynej
naturalnej roli żony i matki.
Oczywiście to każe nam obniżyć
wiek legalnego zawierania małżeństw, ale dzięki temu będziemy mieli pewność, że
kobiety nie ulegną seksualizacji i ideologii gender, gdyż, jak wiadomo,
poczęcie dziecka to nie seks. Seks jest dla przyjemności, prokreacja zaś na
Chwałę Bożą i dla dobra Państwa i Cywilizacji. Cywilizacji życia, oczywiście. A
my musimy dbać o to, żeby nie zalali nas muzułmanie. Czemu zalewają nas
muzułmanie? Bo mają wysoki przyrost naturalny. No właśnie.
Tak, w Watykanie ostatnio
podniesiono wiek, od którego można uprawiać seks dokonywać aktu
prokreacji. Ale my nie jesteśmy Watykanem! Zresztą papież tak naprawdę chciał
ten wiek obniżyć, to przedstawiciele cywilizacji śmierci i ideologii gender
(Jak wiadomo prowadzących do seksualizacji dzieci) zmodyfikowali jego wytyczne.
Na szczęście my w Polsce wiemy, co papież na prawdę miał na myśli.
Ach, i pamiętajcie: prokreacja to
nie seks! Wczesna prokreacja pozwoli uniknąć seksualizacji. Jeden poród z
rozcinaniem krocza i wszelka przyjemność z seksu przestaje być istotna. Po co
nam obrzezanie kobiet, skoro mamy rozcinanie krocza przy porodzie? Wynaleźliśmy
to lepiej, niż muzułmanie. Naukowo i bez barbarzyńskich przesądów.
Proponuję regularnie badania
ginekologiczne dla każdej kobiety, co miesiąc. W celu kontrolowania, czy czasem
nie była w ciąży, którą jej organizm w naturalny sposób odrzucił
usunęła. Skąd na to pieniądze? Ano ze wszelkich świadczeń socjalnych, które
dostawały dotąd kobiety. Kobiecie niepotrzebne świadczenia socjalne. Powinien
utrzymywać ją mąż. Jeśli kobieta nie ma męża, to znaczy, że w grę wchodziło
niewłaściwe prowadzenie się. Co oznacza, że nie zasługuje na żadną pomoc tak
czy inaczej, a tylko na potępienie i ogień piekielny. Niech sobie radzi sama.
Albo niech jedzie do cywilizacji śmierci i ideologii gender, bo tam jej
miejsce. Prócz tego, oczywiście, dojdą do tego pieniądze za edukację
dziewczynek. W końcu rodzenie nowych pokoleń zajmuje tyle czasu, że na naukę
nie starczy. I dobrze. Wymrze pokolenie niepotrzebnych humanistów
humanistek
Zdecydowanie polecam
wyemigrowanie tam, gdzie cywilizacja śmierci i ideologia gender naprawdę
funkcjonuje. To znaczy, nie, nie polecam: bo do jasnej cholery, kto wtedy
będzie się starał o to, żeby w naszym kraju powyższe absurdy nie zaistniały?
Przypuszczam, niestety, że bez
mózgu faktycznie da się żyć. Niestety, na świecie jest masa ludzi, którzy się
zachowują, jakby brak mózgu im nie przeszkadzał.
UPDATE:
Mogłam zaczekać z tym felietonem kilka dni. Ale skąd miałam wiedzieć. Teraz naprawdę brak mi słów. Absurdy mają się o wiele dobrze, niż myślałam.
UPDATE:
Mogłam zaczekać z tym felietonem kilka dni. Ale skąd miałam wiedzieć. Teraz naprawdę brak mi słów. Absurdy mają się o wiele dobrze, niż myślałam.
Nic dodać, nic ująć. Ciekawe, że najwięcej do powiedzenia na temat aborcji mają mężczyźni, najczęściej (o zgrozo!) księża, którzy z aktem prokreacji z definicji nie mają (nie powinni mieć?) nic wspólnego. Ciekawe, że najmądrzejsi w tej sprawie są ci, którzy nie mają pojęcia, jak może boleć miesiączka i jak może boleć poród. A już najciekawsze, że jak życie się narodzi, to przestaje wszystkich obchodzić. Ile razy się słyszy o matkach, które nie mają za co wykarmić dzieci, zwracaja się o pomoc do instytucji kościelnych i najczęściej tej pomocy nie otrzymują? Byłam świadkiem, jak młoda, zrozpaczona kobieta usłyszała, że ma sobie radzić sama, bo jej dziecko to kara za grzechy i na pewno się puszczała, i jest samym złem.
OdpowiedzUsuńA że kobieta jest złem, wmawia nam już Biblia. Pisana, cóż za niespodzianka!, przez mężczyzn.