sobota, 5 października 2013

Ad Absurdum




(Albo: bez mózgu da się żyć)


Obawiam się, że odrobinę się spóźniam, bo głosowanie sejmowe w sprawie zaostrzenia Ustawy już za nami. Z wynikiem na szczęście korzystnym (Przynajmniej wedle moich kryteriów, zakładających, że jakkolwiek aborcja jest potencjalnie traumogenna i może być ciężką decyzją i najlepiej byłoby jej uniknąć, to jednak wybór powinien należeć do matki, a już na pewno nie do osób, które o życiu poczętym pamiętają, ale nie dbają o życie narodzone. Jak to było? Będziemy bronić życia od poczęcia, aż do kary śmierci?). Niestety, prawda jest taka, że prędzej czy później znów ktoś będzie chciał ustawę zaostrzyć, a próby liberalizacji nie przejdą tak długo, jak długo to, co mamy obecnie będzie nazywane „dobrym kompromisem”. Nie, nie ma kompromisu, a większość szpitali w Polsce legalnych aborcji nie wykonuje albo decyzję odciąga na moment, w którym legalność przestaje wchodzić w grę.
Ale ja nie o tym. Nie będę rozpaczać dziś nad tym, że ci, którzy tak bronią upośledzonych dzieci nie zastanawiają się nad tym, co dzieje się z nimi po urodzeniu i nie oferują rodzicom (częściej matce) żadnego wsparcia poza zmuszeniem do porodu. Dziś mam kilka propozycji na dalsze konstruktywne zaostrzanie ustawy. Dla mnie absurdalne, ale obawiam się, że ktoś naprawdę mógłby pomyśleć w ten sposób.
Więc czemu nie uznać, że każde kalekie dziecko zmarłe niedługo po porodzie jest ofiarą matki? To co, że nie miało mózgu: przecież bez mózgu da się żyć! Na pewno by przeżyło, gdyby nie matka. To jej wina. Tak jak Mamy Madzi. Każda śmierć dziecka do wieku lat, powiedzmy, pięciu, powinna być domniemaną winą matki. Bo pewnie matka była skażona cywilizacją śmierci i ideologią gender.
Czemu nie uznać za morderstwo każdego poronienia? To co, że jakieś trzydzieści procent zarodków nigdy nie zagnieżdża się w macicy to jakiś ateistyczny wymysł! Bóg nie stwarza przecież życia poczętego po to, żeby się go na starcie pozbyć! To na pewno matka użyła jakiejś tabletki poronnej.
Czemu nie uznać każdej miesiączki za przestępstwo? W końcu to marnowanie potencjalnego życia poczętego! (Proponuję dołączyć do tego każdy męski wytrysk, jako łączący się dodatkowo z grzechem nieczystości. Jak szaleć to szaleć.). Kobieta od momentu pierwszej menstruacji powinna regularnie zachodzić w ciążę! To rozwiąże sporo problemów takich, jak zespół napięcia przedmiesiączkowego, czy nienaturalne dla kobiet ambicje. Taki system pozwoli każdej kobiecie realizować się w jej jedynej naturalnej roli żony i matki.
Oczywiście to każe nam obniżyć wiek legalnego zawierania małżeństw, ale dzięki temu będziemy mieli pewność, że kobiety nie ulegną seksualizacji i ideologii gender, gdyż, jak wiadomo, poczęcie dziecka to nie seks. Seks jest dla przyjemności, prokreacja zaś na Chwałę Bożą i dla dobra Państwa i Cywilizacji. Cywilizacji życia, oczywiście. A my musimy dbać o to, żeby nie zalali nas muzułmanie. Czemu zalewają nas muzułmanie? Bo mają wysoki przyrost naturalny. No właśnie.
Tak, w Watykanie ostatnio podniesiono wiek, od którego można uprawiać seks dokonywać aktu prokreacji. Ale my nie jesteśmy Watykanem! Zresztą papież tak naprawdę chciał ten wiek obniżyć, to przedstawiciele cywilizacji śmierci i ideologii gender (Jak wiadomo prowadzących do seksualizacji dzieci) zmodyfikowali jego wytyczne. Na szczęście my w Polsce wiemy, co papież na prawdę miał na myśli.
Ach, i pamiętajcie: prokreacja to nie seks! Wczesna prokreacja pozwoli uniknąć seksualizacji. Jeden poród z rozcinaniem krocza i wszelka przyjemność z seksu przestaje być istotna. Po co nam obrzezanie kobiet, skoro mamy rozcinanie krocza przy porodzie? Wynaleźliśmy to lepiej, niż muzułmanie. Naukowo i bez barbarzyńskich przesądów.
Proponuję regularnie badania ginekologiczne dla każdej kobiety, co miesiąc. W celu kontrolowania, czy czasem nie była w ciąży, którą jej organizm w naturalny sposób odrzucił usunęła. Skąd na to pieniądze? Ano ze wszelkich świadczeń socjalnych, które dostawały dotąd kobiety. Kobiecie niepotrzebne świadczenia socjalne. Powinien utrzymywać ją mąż. Jeśli kobieta nie ma męża, to znaczy, że w grę wchodziło niewłaściwe prowadzenie się. Co oznacza, że nie zasługuje na żadną pomoc tak czy inaczej, a tylko na potępienie i ogień piekielny. Niech sobie radzi sama. Albo niech jedzie do cywilizacji śmierci i ideologii gender, bo tam jej miejsce. Prócz tego, oczywiście, dojdą do tego pieniądze za edukację dziewczynek. W końcu rodzenie nowych pokoleń zajmuje tyle czasu, że na naukę nie starczy. I dobrze. Wymrze pokolenie niepotrzebnych humanistów humanistek
Zdecydowanie polecam wyemigrowanie tam, gdzie cywilizacja śmierci i ideologia gender naprawdę funkcjonuje. To znaczy, nie, nie polecam: bo do jasnej cholery, kto wtedy będzie się starał o to, żeby w naszym kraju powyższe absurdy nie zaistniały?

Przypuszczam, niestety, że bez mózgu faktycznie da się żyć. Niestety, na świecie jest masa ludzi, którzy się zachowują, jakby brak mózgu im nie przeszkadzał.


UPDATE:
Mogłam zaczekać z tym felietonem kilka dni. Ale skąd miałam wiedzieć. Teraz naprawdę brak mi słów. Absurdy mają się o wiele dobrze, niż myślałam.

1 komentarz:

  1. Nic dodać, nic ująć. Ciekawe, że najwięcej do powiedzenia na temat aborcji mają mężczyźni, najczęściej (o zgrozo!) księża, którzy z aktem prokreacji z definicji nie mają (nie powinni mieć?) nic wspólnego. Ciekawe, że najmądrzejsi w tej sprawie są ci, którzy nie mają pojęcia, jak może boleć miesiączka i jak może boleć poród. A już najciekawsze, że jak życie się narodzi, to przestaje wszystkich obchodzić. Ile razy się słyszy o matkach, które nie mają za co wykarmić dzieci, zwracaja się o pomoc do instytucji kościelnych i najczęściej tej pomocy nie otrzymują? Byłam świadkiem, jak młoda, zrozpaczona kobieta usłyszała, że ma sobie radzić sama, bo jej dziecko to kara za grzechy i na pewno się puszczała, i jest samym złem.
    A że kobieta jest złem, wmawia nam już Biblia. Pisana, cóż za niespodzianka!, przez mężczyzn.

    OdpowiedzUsuń